Światło dzienne ujrzała kolejna nieznana praca Marii Dulębianki. Choć nie, w tym przypadku odrobinę znana – szkic pod takim samym tytułem pokazano na wystawie pośmiertnej artystki w 1919 roku.
Szkic olejny Marii Dulębianki został zakupiony w kwietniu 2023 roku przez Muzeum Książąt Lubomirskich w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu. Dawniej w zbiorach muzeum znajdowały się pojedyncze prace artystki – dwa autoportrety oraz portret młodej kobiety – które po wojnie pozostały we Lwowie.
Co jeszcze łączy Dulębiankę i Ossolineum?
Po śmierci Dulębianki do zbiorów lwowskiego Ossolineum trafiły dziesiątki jej rękopisów, listów oraz dokumentów związanych z działalnością społeczną i feministyczną, dziś przechowywanych przez Lwowską Narodową Bibliotekę im. Wasyla Stefanyka. Wśród zdeponowanych materiałów zachował się także cenny notatnik z zieloną okładką, w którym opisała ostatnie chwile Konopnickiej oraz ich wspólne lata.
Pamiątek po Dulębiance nie zabrakło także w Muzeum Zasłużonych Polek założonym przy Ossolineum w 1930 roku. Kolekcję wzbogacił autoportret malarki i brulion sprawozdania z misji Czerwonego Krzyża, spisanego przez Marię tuż przed śmiercią.
Wśród archiwów, które przyjechały po wojnie do Wrocławia, znalazła się natomiast korespondencja Dulębianki z działaczem ludowym i redaktorem „Kuriera Lwowskiego” Bolesławem Wysłouchem oraz z Towarzystwem Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie.
Szkic i napis
To trochę niepozorna praca: szkic olejny małego formatu. Pobieżnie zarysowany fragment leśnej polany, z przodu fragment piaszczystej drogi. Połać trawy, rząd solidnych pni, gęste korony drzew, zza których widać fragment błękitnego nieba. Zieleń przełamana żółcieniami i brązami oraz zgaszone kolory podpowiadają, że pejzaż mógł być malowany wczesną jesienią lub późnym latem. Po prawej stronie plamka czarnej farby – niewielkie pociągnięcie pędzlem. Czy to postać kobiety w czarnej sukni?
Nie jest to ani najlepsze, ani najważniejsze dzieło Dulębianki. Ot, swobodne studium naszkicowane w plenerze. Stanowi jednak ciekawy ślad jej późnej twórczości i cenny materiał do biografii. Informacje zapisane na odwrocie pozwalają powiązać tę niewielką pracę z kręgiem towarzyskim artystki, z jej koleżankami i współpracowniczkami, a nawet ideami, które były dla Marii ważne.
W prawym dolnym rogu widać odręczny podpis Dulębianki – możemy go zestawić z jej pismem znanym choćby z zachowanych listów.
U góry naklejono karteczkę z podstawowymi danymi:
Autor: Dulębianka Marya
Tytuł: Szkic lasu Kulickiego
Rodzaj: olejny
Własność
W[ielmożnej] P[ani] Demelówny Nr 49
Bez wątpienia tę samą pracę wymieniono w katalogu wystawy pośmiertnej Dulębianki, zorganizowanej w czerwcu 1919 roku we Lwowie. Zgadza się zarówno tytuł, jak i właścicielka. Co prawda numer katalogowy obrazu to 46, a nie 49, ale możemy to prawdopodobnie uznać za pomyłkę w zapisie lub zmianę numeracji wprowadzaną w ostatnim momencie.
Proces Demelówny
Maria Demelówna była nauczycielką i aktywną członkinią Towarzystwa Szkoły Ludowej. Pochodziła z Oleska, miasteczka położonego 70 kilometrów na wschód od Lwowa.
Na jej nazwisko natrafiłam podczas pracy nad książką Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki w papierach zdeponowanych po śmierci Dulębianki we lwowskim Ossolineum. Znalazłam wśród nich plik dokumentów z 1911 roku: listy z podziękowaniami dla Dulębianki za obronę Demelówny oraz klepsydra informująca o śmierci jej matki, Teresy Demelowej.
Okazało się, że w 1911 roku nauczycielka wytoczyła księdzu z Oleska proces o zniesławienie. „Obrzucał ksiądz proboszcz szlachetną pracownicę wszystkimi oszczerstwami, jakimi można najbardziej ubliżyć kobiecie. Długo znosiła to wszystko p. Demelówna, zajęta jedynie swą pracą i owiana ideą obywatelską” – pisał „Kurier Lwowski”.
Gazeta nie podawała szczegółów, ale można wnioskować, że chodziło między innymi o jej działalność oświatową na wsi. „Zaiste, po co to chłopu dawać oświatę? Trudniej potem będzie trzymać go w swych rękach. Hejże więc na Demelównę” – ironizował dziennik.
Dulębianka śledziła proces i publicznie wspierała walkę Demelówny na łamach redagowanego przez siebie „Głosu Kobiet”, czyli feministycznego dodatku do „Kuriera Lwowskiego”. Trudno powiedzieć, jak dobrze znały się wcześniej. Mogły się zetknąć w kręgach galicyjskich działaczek społecznych lub bezpośrednio poprzez wspólną znajomą, Annę Lewicką.
Za lasami – Kuliki
Anna Lewicka należała do kręgu najbliższych lwowskich przyjaciółek Dulębianki. Malarka pod koniec życia nawet u niej zamieszkała. „Schody jej mieszkania (w domu pani Anny Lewickiej przy ul. Lelewela 5a) bywały od najazdu Rosji szczelnie zapełnione od wczesnej rannej godziny ludźmi […]” – wspominała Maria Bruchnalska, jedna z twórczyń Muzeum Zasłużonych Polek.
Lewicka była założycielką i redaktorką popularnego czasopisma dla dzieci „Mały Światek”. To ona zainicjowała wśród małych czytelników i czytelniczek akcję regularnego przesyłania do redakcji drobnych oszczędności na szczytny cel, jakim była budowa wiejskiej szkoły.
We wrześniu 1906 roku nowa szkoła została uroczyście otwarta w Kulikach. Ten położony wśród lasów przysiółek leżał w powiecie złoczowskim, w parafii Sokołówka, zaledwie kilkanaście kilometrów od Oleska. Zarówno relacje prasowe z Kulik, jak i fotografie dokumentujące inaugurację szkoły potwierdzają, że teren szkołę otaczał las. „Mały Światek” wspominał, że w okolicy rosły dęby, graby i sosny. Szkic lasu Kulickiego Dulębianki musiał powstać właśnie tam.
Pociąg ze Lwowa docierał do oddalonego kilkanaście kilometrów Ożydowa, skąd trzeba było się przesiąść na wóz lub do powozu. „Półtorej godziny jechaliśmy, przeważnie lasem, aż w końcu dojechaliśmy do polanki okolonej drzewami, na której skupiło się trzydzieści niskich chat, krytych słomą, a pomiędzy nimi ujrzeliśmy jeden dom większy […]. Osada ta – to Kuliki, a ten dom widny, jasny, obszerny to – wasza szkoła” – opisywał „Mały Światek”, zapewne piórem Lewickiej, zdając relację z uroczystego otwarcia i poświęcenia szkoły.
Dlaczego Kuliki? Przy okazji wizyty w pobliskiej Sokołówce Lewicka usłyszała od proboszcza, że wielu parafian z małych wiosek i przysiółków, pozbawionych kościoła i szkoły, traci kontakt z językiem polskim. Sprawę poparła natychmiast Demelówna, „która najwięcej pracy w tę szkołę włożyła, bo zorganizowała ją na miejscu, troszczyła się o nią wciąż, kierowała nauką i całą dzisiejszą uroczystość przygotowała”.
Szkoła „Małego Światka”
Szkoła w Kulikach stała się pod opieką Lewickiej i Demelówny – oraz Towarzystwa Szkoły Ludowej – modelową wiejską placówką. Początkowo lekcje prowadzono w jednej z chat, ale dzięki kolejnym składkom nadsyłanym przez dzieci udało się zebrać sumę, która pozwalała na wzniesienie osobnego budynku.
Organizatorki poszły wkrótce o krok dalej. „Chcąc, aby uczniowie tej szkoły nie tylko nauczyli się czytać i pisać, ale aby też nauczyli się pracować dla podniesienia dobrobytu swej osady, postanowiły kupić kawał ziemi, którą by uprawiały dzieci same pod kierunkiem nauczyciela. Ponieważ ziemia w Kulikach nadaje się pod uprawę chmielu, więc postanowiono założyć na niej chmielarnię, a na ogrodzie szkolnym sad z doborowych szczepów i pasiekę, a całą szkołę ogrodzić żywopłotem z agrestu” – opisywał „Mały Światek”.
Nauczyciel ukończył także kurs wyrobu drewnianych zabawek w Jaworowie i przy szkole założono warsztat zabawkarski. Pieniądze ze sprzedaży dzielone były pomiędzy dzieci oraz przeznaczane na zarobek nauczyciela i koszty utrzymania budynku szkolnego. Tym sposobem szkoła miała uzyskać całkowitą samodzielność.
Choć pomysł wysyłania dzieci do pracy może się dziś wydawać co najmniej wątpliwy, w ówczesnych realiach było to zupełnie zrozumiałe. Po pierwsze, na wsi dzieci od małego pomagały w gospodarstwie. Po drugie, uczniowie – w warsztacie zatrudniano tylko chłopców – mieli otrzymywali podstawowe kształcenie zawodowe i szansę na zatrudnienie w przyszłości. Po trzecie, zarabiali własne pieniądze. W 1912 roku czasopismo informowało, że zabawki wyrabia 20 robotników w wieku od 10 do 23 lat.
Redakcja „Małego Światka” regularnie zdawała bowiem czytelnikom i czytelniczkom relację z życia szkoły, której założenie było ich wspólnym dziełem. Lewicka publikowała nawet zestawienia przychodów i wydatków, klarownie tłumacząc, na co były przeznaczane „groszowe oszczędności”, tak wytrwale zbierane przez dzieci.
Malarka na wsi
Opis na odwrocie Szkicu lasu Kulickiego pozwala dość precyzyjnie powiązać pracę Dulębianki z jej biografią. Brakuje tam tylko jednej ważnej informacji: daty. Kiedy Dulębianka mogło odwiedzić Kuliki i naszkicować tamtejszy las? Spróbujmy zawęzić prawdopodobne ramy czasowe.
We wrześniu 1903 roku Dulębianka wprowadza się wraz z Konopnicką do dworku w Żarnowcu pod Krosnem. Z jednej strony zyskuje dogodniejsze warunki do malowania (własną pracownię, więcej spokoju i modeli z okolicy), z drugiej – aktywnie angażuje się w działalność społeczną i feministyczną w Galicji.
Dulębianka stara się wtedy wspierać edukację dzieci z sąsiedztwa: prowadzi lekcje, daje korepetycje, razem z Konopnicką porusza kontakty, by umożliwić najzdolniejszym chłopcom i dziewczętom dalszą naukę. Właśnie losów jednego z jej podopiecznych dotyczy list do Bolesława Wysłoucha zachowany we wrocławskim Ossolineum.
Na przełomie 1904 i 1905 roku artystka za namową Konopnickiej wyjeżdża do Paryża, by odświeżyć swój warsztat malarski. Rozjaśnia paletę i przyswaja postimpresjonistyczną estetykę. Jej portrety zaczynają przypominać nieco rozedrgane obrazy Olgi Boznańskiej, a szkicowe pejzaże – dzieła Jana Stanisławskiego, którego twórczość bardzo ceni (w 1911 roku poświęci mu pochlebny artykuł w magazynie „Sztuka”).
Dulębianka portretuje w tym okresie Konopnicką i lwowskie przyjaciółki, którym często ofiarowuje lub sprzedaje prace. Pejzaże maluje i we Lwowie czy okolicach, i podczas podróży z przyjaciółką.
Jesienią 1910 roku, po śmierci Konopnickiej, Dulębianka przenosi się na stałe do Lwowa. Z ossolińskich listów do tamtejszego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych wiemy, że szuka pracowni, ale coraz bardziej pochłania ją działalność feministyczna. Właściwie nie wystawia, a jeśli maluje, to chyba tylko na własny użytek lub dla najbliższych.
Wizyta Dulębianki
Dulębianka na pewno wiedziała o inicjatywie „Małego Światka” i Lewickiej. Bliskie jej były postulaty ruchu ludowego, sama pisywała do czasopisma dla mieszkańców wsi pod tytułem „Zorza Ojczysta”.
Przypomnijmy: szkoła w Kulikach zaczyna na dobre działalność we wrześniu 1906 roku, kiedy do użytku zostaje oddany nowy budynek. Nie ma powodu, by sądzić, że Dulębianka uczestniczyła w uroczystości poświęcenia szkoły – nie została odnotowana w relacji „Małego Światka”, nie widać jej także na zdjęciu grupowym, brak takiej wzmianki w listach Konopnickiej.
Dulębianka musiała odwiedzić Kuliki nieco później. Swoje wizyty w tamtejszej szkole opisywały na łamach „Kuriera Lwowskiego” na przykład Zofia Strzetelska-Grynbergowa (1908) i Maria Reutt (1909), kolejne lwowskie działaczki i koleżanki Marii. Dulębianka, zaangażowana w sprawy społeczne Lwowa i okolic, także mogła zwiedzać w tym czasie modelową placówkę „Małego Światka”.
Jak ustaliła dr Emilia Kłoda z Działu Sztuki Muzeum Książąt Lubomirskich, Dulębianka rzeczywiście odwiedziła Kuliki w 1909 roku, wspólnie z Reutt, która szerzej opisała to później w lubelskim „Kurierze”. 10 października obie uczestniczyły w otwarciu nowego budynku mieszczącego warsztat zabawkarski.
Dulębianka, która szczególnie dbała o sprawę kształcenia dziewcząt i równego dostępu do edukacji, zwróciła uwagę, że zabawki wyrabiają jedynie chłopcy. „I przemówienie p. Dulębianki, iż i dla dziewcząt należy coś zrobić, skierowało składkę na kupienie maszyny do szycia. Dotąd bowiem jeden nauczyciel był w szkole i w warsztacie, wiec dziewczęta nie miały się u kogo uczyć, obecnie nauczycielka uczy w szkole, a kierownik w warsztacie” – relacjonowała Reutt. „Dziewczęta będą uczyły się szyć, łatać i naprawiać bieliznę, oraz innych robót kobiecych, a za rok będą ubierały lalki, szyły pościel na łóżka, bieliznę, i w ten sposób ucząc się, zarabiały również”.
Być może właśnie z tym pobytem można łączyć powstanie Szkicu lasu Kulickiego? A może Dulębianka bywała tam z Demelówną częściej?
Zabawki a wojna
Po wybuchu I wojny światowej dwie Marie D. pracowały ramię w ramię. Demelówna kierowała zakładem szewskim, który dawał zatrudnienie potrzebującym lwowiankom. Działania warsztatów kobiecych, sklepów z rękodziełem, tanich kuchni i ochronek dla dzieci koordynował Komitet Pracy Obywatelskiej Kobiet założony przez Dulębiankę.
W kwietniu 1915 roku „Kurier Lwowski” donosił, że wojna na razie ominęła szczęśliwie Kuliki i fabryka zabawek mogłaby wznowić działalność, dając zarobek mieszkańcom wsi. „Sprawą zainteresowała się niestrudzona w pracy społecznej p. Maria Dulębianka i przed paru dniami udała się do Kulik w towarzystwie p. Demelównej, aby na miejscu poczynić spostrzeżenia co do uruchomienia fabryki kulikowskiej” – informowała gazeta.
Ale to nie był czas na malowanie pejzaży.