W latach 1927-1928 na łamach czasopisma „Kobieta Współczesna” ukazało się dwadzieścia kilka fotografii z cyklu „Przy pracy”, często uzupełnionych krótkimi notkami lub artykułami tematycznymi.
„Nie zdołamy zaprzeczyć, że na arenę życia wkracza nowa kobieta. […] Widzimy ją na coraz nowych posterunkach pracy, spokojną, zrównoważoną współtwórczynię życia. Widzimy, jak dźwiga mężnie nowe obowiązki, których nie znały jeszcze nasze matki i babki” – pisała redakcja.
Poniżej kilka przykładów prezentowanych bohaterek i zawodów (po więcej zajrzyjcie do poprzedniego wpisu).
Pracowniczki Misji Dworcowej
„W Misji Dworcowej, której fotografię widzimy na pierwszej stronie naszego pisma, wre nieustający ruch; każdy pociąg wyrzuca najrozmaitsze nędze ludzkie, kłopoty, troski podróżne, a Misja Dworcowa jest taką dziwną instytucją, która jakby tylko na to czekała, by pomóc, poradzić, ułatwić, nakarmić i nawet dać pieniędzy, jeśli je ktoś zgubił lub okradziono go. […]
Tysiące rodzajów usług oddają młodym podróżnym Misje Dworcowe. Czasem wśród tych drobiazgów trafi się coś bardzo charakterystycznego i dającego wiele do myślenia: jakaś macocha, która dziewięcioletnią dziewczynkę »gubi«, zapewne celowo, na dworcu, a sama jedzie dalej, jakieś emigrantki, które tragarz prowadzi już do podejrzanego lokalu […].
Czasem matka jakaś przychodzi skarżyć się, że od kilku dni zniknęła jej córka, służąca u »samotnego mężczyzny«… Taką odsyła się do Ratusza, do komendantki policji kobiecej, bo to już jej wydział… itd.
Tym podobnych usług oddały Misje Dworcowe w r. ubiegłym pokaźną liczbę: 14667. Z tego: Dworzec Główny 6471, Dworzec Wschodni 4054, Dworzec Wileński 2292, Dworzec Gdański 1850.
Misje na Dworcu Głównym i Wschodnim rozporządzają prowizorycznymi schroniskami na kilkanaście osób, gdzie za bardzo niską cenę, a najczęściej całkiem bezpłatnie otrzymują nocleg młode podróżne, którym fundusze nie pozwalają na umieszczenie się w przyzwoitym hotelu. Schroniska są zawsze przepełnione. Korzysta z nich często i uboga inteligencja: studentki, pielęgniarki, nauczycielki, urzędniczki zredukowane. Z noclegów na dworcach i w hotelu na Mazowieckiej korzystało 3268 osób.
Misje Dworcowe działają z ramienia Polskiego Komitetu Walki z Handlem Kobietami i Dziećmi oraz Chrześcijańskie Towarzystwo Ochrony Kobiet. Personel Misji jest płatny. Obowiązki inspektorki pełni p. M. Walewska”.
Farmaceutki
„[…] Rokiem przełomowym był jednak rok 1915, kiedy wszystkie Uniwersytety w Polsce dopuściły na Wydział Farmaceutyczny kobiety. Już w tym roku zapisało się ich kilka. W roku zaś 1922 na 15 promowanych magistrów było aż 5 kobiet! (33%!). Obecnie jest na Wydziale Farmaceutycznym w Warszawie kobiet 60% (w aptekach, nie licząc Kasy Chorych, 40%). […]
Nie mogą się też skarżyć kobiety, że ich nie dopuszczają na odpowiedzialne stanowiska. W laboratorium firmy »Motor« pracują samodzielnie dwie kobiety; w »Centralnym Laboratorium Chemicznem« – jedna. W Instytucie Farmaceutyczno-chemicznym – jedna (Panna Knichowiecka).
Kierowniczką laboratorium chemiczno-farmaceutycznego Borowskiego przez dwa lata była panna Janina Strzeszewska, obecnie jest kierowniczką laboratorium aptecznego przy Aptece Malinowskiego. Kierowniczką apteki szpitalnej w Krakowie (jest to apteka wzorowa!) jest p. Radwańska.
Wszystkie te kobiety mają tytuł magistrów i stanowiska swoje zawdzięczają rzetelnej pracy, umiejętności, inicjatywie, energii, przytomności umysłu i sumienności – owym wszystkim zaletom, których im przez tak długi czas odmawiano!”
Muzealniczka
„Od jak dawna zajmuje pani posadę kustosza zbiorów Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej – pytam p. [Izę] Czajkowską – i czy trudno przyszło pani zdobycie tego stanowiska?
– Pracuję tu od półtora roku – brzmi odpowiedź – a trudności prawie nie miałam, ponieważ osób wyspecjalizowanych w tej dziedzinie jest bardzo mało. Jestem specjalistką w dziale ceramiki polskiej i prócz znanego kolekcjonisty, p. Bisiera, nie mam w Warszawie poważnych współzawodników.
– Gdzie Pani studiowała?
– Ze sztuką stosowaną zapoznałam się najpierw w Petersburgu, w Instytucie sztuki Zubowa, (specjalnie w zakresie ceramiki), potem w muzeach Ermitażu, Drezdeńskim, Cluny i Sèvres, w Muzeum Narodowym i Czartoryskich w Krakowie. W r. 1920 zaczęłam pracować fachowo w Petersburgu, jako zarządzająca funduszem tzw. »Ochrony zabytków«. […]
– A czy pani uważa to pole pracy za odpowiednie dla kobiet?
– Ależ naturalnie […]”.
Ceramiczki i garncarki
„Wielce sympatyczne i zasłużone, a zbyt mało jeszcze wśród nas popularne, Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego (mające siedzibę przy ul. Tamce 1), utrzymuje, między innymi, bardzo interesującą stację doświadczalną, w której koncentruje działalność swą w dziedzinie opieki nad jednym z najcharakterystyczniejszych odłamów polskiej sztuki ludowej: garncarstwem. […]
Z ciekawością patrzymy na obrazek, z punktu widzenia kobiecego najbardziej interesujący: oto w niedużej, ale jasnej i wesołej salce pięć dziewczynek pracuje pilnie. Mają garnuszki lub figurki w rękach i zdobią je za pomocą pędzla. Słoiczki i miseczki z farbami stoją na stole.
– Czy dziewczynki te posiadały już przedtem jaką znajomość rysunku, zaczerpniętą ze szkoły – pytamy.
– Prawie że nie – odpowiada panna [Wanda] Szrajberówna [kierowniczka artystyczna szkoły w Wiśniewie, obecnie części warszawskiej Białołęki] – i najlepszymi malarkami są te, które wcale przez szkołę nie przeszły. Nie naśladują żadnych wzorów, więc są bardziej szczere i praca ich ma pewien swoisty wdzięk. […]
Oglądamy piec, właśnie napełniony naczyniami, oglądamy też naczynia jeszcze w stanie surowym »biscuitu«. Uderza mnie dawno już znane podobieństwo takiego wypalania z troską dobrej gospodyni, jak też wyjdą z pieca ciasteczka?
Może dlatego przemysł ceramiczny tak jest bliski kobiecemu sercu, pomijając nawet sentyment dla »garnuszków«. Sam proceder jest dziwnie interesujący i taki prasłowiański”.
Uczennice szkoły zawodowej
„Państwowa Szkoła Pracy Domowej zorganizowana została w r. 1918 przez Departament Szkolnictwa Zawodowego.
Szkoła ma na celu przygotowanie dziewcząt do życia praktycznego w ramach ich przyszłych obowiązków domowych. Nauka w szkole trwa dwa lata i korzystają z niej uczennice kl. 4 i 5 szkół państwowych oraz 6 i 7 szkół powszechnych.
Kurs szkoły składa się z dwóch głównych działów: krawiecczyzny i gospodarstwa domowego. Zajęcia odbywa ją się dwa razy w tygodniu w liczbie od czterech do sześciu godzin tygodniowo. Zajęcia praktyczne poprzedzane są wykładami teoretycznymi z chemii domowej i towaroznawstwa. […]
Kierowniczką szkoły jest p. Maria Obrębska, mająca do pomocy nauczycielki poszczególnych działów w liczbie 12 […]”.