W warsztatach, laboratoriach, szpitalach, kuchniach, biurach… Dzięki „Kobiecie Współczesnej” możemy zobaczyć, gdzie pod koniec lat 20. pracowały Polki.
Znak czasów
Kwestie dotyczące równego prawa do pracy czy osiągnięć pionierek zaprzątały wiele pism kobiecych, szczególnie tych o feminizującym profilu.
Nie mogło ich zabraknąć także w „Kobiecie Współczesnej”, która widziała w pracującej kobiecie znak czasów – i chciała to wyraźnie zaakcentować na swoich łamach.
Pierwszy numer czasopisma ukazał się w kwietniu 1927 roku. Już w kolejnym miesiącu redakcja zainaugurowała stały cykl fotograficzny zatytułowany „Przy pracy”. Zdjęcia z tej serii trafiały na pierwszą stronę gazety.
Cykl rozpoczynała fotografia Marii Skłodowskiej-Curie, zapewne symbolicznej patronki Polek osiągających sukces dzięki talentowi i wytrwałej pracy. Na zdjęciu widzimy ją w laboratorium wspólnie z córką, Ireną Joliot-Curie – „dwa pokolenia kobiet pracujących naukowo”.
Warto przypomnieć, że Skłodowska-Curie nie była wtedy wyłącznie historyczną postacią, lecz jak najbardziej aktualnym przykładem. Noblistka cały czas pozostawała aktywna zawodowo, jeszcze w 1932 roku otworzyła w Warszawie Instytut Radowy. Zmarła dwa lat później.

Nowe kobieta
W tym samym numerze znalazł się rodzaj manifestu skierowanego do czytelniczek „Kobiety Współczesnej”. Warto przytoczyć dłuższy fragment tego tekstu, bo dobrze pokazuje on, jakie nadzieje i wyzwania redakcja kobiecego czasopisma wiązała z pracą Polek:
„Nie zdołamy zaprzeczyć, że na arenę życia wkracza nowa kobieta. […] Widzimy ją na coraz nowych posterunkach pracy, spokojną, zrównoważoną współtwórczynię życia. Widzimy, jak dźwiga mężnie nowe obowiązki, których nie znały jeszcze nasze matki i babki.

Widzimy ją, jak staje przy warsztatach pracy zawodowej z pełnym poczuciem wagi i odpowiedzialności. Widzimy, jak życie wkłada na jej barki ogrom nowych zadań.
Oto prócz domu i dzieci, prócz wielkiej i ciężkiej kotłowaniny obowiązków codziennych, dźwigają jej ramiona prace zawodową i owe rozliczne obowiązki społeczne, ku którym pcha ją nie tylko rozum, ale nade wszystko »wiecznie kobiece« serce.

Trawi ją niepokój – analizuje, stara się znaleźć odpowiedź sama w sobie, czy podoła temu wszystkiemu, czy pogodzi te rozliczne, czasem pozornie wykluczające się wzajemnie prace.
Przeżywa wewnętrzne kolizje – których nie znały nasze matki i babki. Musi znaleźć wyjście mądre z tych wielkich powikłań! Nie opuści rąk bezwładnie, nie pójdzie po drodze wyeliminowywania ze swego życia nowych, dotychczas nieopanowanych przez świat kobiecy, czynników.
Nie powie: »Porzucę świat pracy dla świata mego dziecka«; ale też nie powie: »Porzucę dom mój i dzieci moje – dla mojej zawodowej pracy«.

Pójdzie po drodze, którą wskaże jej niezawodny instynkt kobiecy – zharmonizowania pozornych sprzeczności. Bo taką właśnie jest kobieta współczesna.
Pismo nasze będzie staczać walkę o godność jej imienia, o godność imienia kobiety dzisiejszej. Na łamach naszego pisma będziemy mówić o jej życiu, pokażemy ją przy różnych warsztatach pracy: na nowych drogach jej twórczości i jej zdobywczego wysiłku”.

Nowe drogi
W sumie w latach 1927-1928 ukazało się dwadzieścia kilka fotografii z cyklu „Przy pracy”, zawsze dokładnie podpisanych. Czasem na dalszych stronach można było znaleźć notkę szerzej przedstawiającą daną bohaterkę.
Zwraca uwagę dość duża różnorodność pokazywanych zawodów. Choć cykl otwierała najsłynniejsza polska naukowczyni, w dalszych numerach znajdziemy zarówno artystki i nauczycielki, jak i pielęgniarki, ogrodniczki czy kucharki.

„Kobieta Współczesna” często pisała o nierównościach i systemowych problemach dotykających Polki na różnych stanowiskach (jak w przypadku urzędniczek), ale okładkowy cykl fotograficzny pokazywał wyłącznie pozytywne przykłady i szczęśliwe zakończenia.

To historie indywidualnych sukcesów, opowieści o wytrwałym pięciu się po szczeblach kariery, kadry z wzorowych szkół zawodowych dla dziewcząt. Seria miała inspirować i pokazywać „nowe drogi” otwierające się przed Polkami.
Przyjrzyjmy się kilku przykładom takich fotografii i opisów.
Szefowa buchalterii

„Pomieszczona na pierwszej karcie naszego pisma ilustracja ukazuje nam jedną z kobiet współczesnych, oddanych pracy bankowej. Niewiele pracownic w tej branży dochodzi do stanowisk kierowniczych. Mamy jednakże w Warszawie kilka prokurentek. W Radomiu p. Przyjałkowska zajmowała przed paru laty stanowisko dyrektora Towarzystwa Przemysłowców.
Co do p. [Zofii] Pikulskiej, jest ona szefem buchalterii w Banku Ziemiańskim w Warszawie. Jako przygotowanie do tej pracy przeszła kursy handlowe; od lat kilkunastu pracuje w swoim zawodzie, od dziesięciu – w Banku Ziemiańskim. Stanowisko wysoce odpowiedzialne. Bilans roczny Banku spoczywa w jej rękach i ona zań odpowiada przed dyrekcja i akcjonariuszami.
Kierownicze jej stanowisko nie przyczynia jej nigdy jakichkolwiek przykrości; stosunek ze zwierzchnikami, kolegami i podwładnymi – sympatyczny i kulturalny”.
Właścicielka sklepu artystycznego

„Na pierwszej kolumnie podajemy trzecią z kolei ilustrację z cyklu »Kobieta współczesna przy pracy«. Przedstawia ona panią Zofię Dobrzańską w jej sklepie z wyrobami przemysłu zdobniczego, przy ulicy Jasnej 10.
Pani Dobrzańska poza swoją pracą zawodową jest znaną działaczką społeczną, inicjatorką i jedną z założycielek Zrzeszenia Kobiet Pracujących w Przemyśle, Handlu i Biurowości, zorganizowanego w r. 1906, a istniejącego dziś pod nazwą: Związek Zawodowy Kobiet Pracujących w Handlu i Biurowości.
W r. 1924 brała ona udział w Zjeździe Małej Ententy Kobiet w Belgradzie w charakterze delegatki-organizatorki działu polskiego na wystawie sztuki i przemysłu artystycznego kobiet.
Dzięki swej energii i kulturze artystycznej zdołała pani Dobrzańska postawić swój sklep w Warszawie na wysokim poziomie artystycznym, gromadząc wyroby najwybitniejszych wytwórców.
Miejmy nadzieję, że ta placówka pracy kobiecej rozwijać się będzie coraz pomyślniej, ułatwiając zbyt artystycznej wytwórczości naszych kobiet”.
Komendantka policji kobiecej

„Ilustracja pomieszczona na pierwszej kolumnie naszego pisma chwyta życie współczesne na gorącym uczynku.
Czternastoletnia Władzia S., namówiona przez stręczycielkę do wyjazdu z Warszawy, by jako tancerka w dancingu szukała wielkiej kariery życiowej, a następnie sprzedana przez nią do domu publicznego w Łodzi za 500 zł, znalazła się w najstraszniejszym niebezpieczeństwie.
Energiczne zajęcie się sprawą przez komendantkę policji kobiecej [Stanisławę Paleolog] w Warszawie sprawiło jednak, że policja łódzka zdołała, uwolnić Władzię z zasadzki, zanim jeszcze zbrodnicze ręce wyciągnęły się po dziecko.
Fotografia schwyciła chwilę, gdy uradowana matka dziękuje za ocalenie jej córki”.
Właścicielka pracowni kilimów

„Z pracowni kilimów p. Marii Śliwińskiej, przedstawionej na czołowej ilustracji naszego pisma, wyszedł był ów sławny gobelin »Sobótki«, kompozycji Stryjeńskiej, rozmiaru około 6 metrów kw., który, otrzymawszy pierwszą nagrodę na wystawie sztuk dekoracyjnych w Paryżu, zakupiony został następnie przez państwo polskie i obecnie znajduje się w Zamku. […]
Prócz p. Marii Śliwińskiej znane są na tym polu pracy panie: Handelsmanowa, Kostecka i inne, o których z czasem poinformujemy bliżej naszych czytelników”.

Lekarka i kierowniczka „Pawilonu zdrowia niemowląt”

„W ładnym, renesansowym domku w Ogrodzie Saskim w Warszawie, mieści się »Pawilon zdrowia dla niemowląt«. Ilustracja nasza na pierwszej kolumnie uchwyciła chwilę, gdy dr Wanda Szczawińska, założycielka i kierowniczka tej instytucji, prowadzi pogadankę dla matek, przychodzących z dziećmi do pawilonu na porcję mleka lub kaszki.
W pawilonie mogą matki swobodnie przewinąć dziecko, nakarmić piersią, nawet wykąpać je, zważyć, zmierzyć i dowiedzieć się, jak prawidłowo maleństwo wychowywać trzeba. W następnym numerze znajdą czytelniczki szczegółowy opis tej interesującej ze wszech miar instytucji”.
Co ciekawe, w młodości Wanda Szczawińska wykładała na tajnych kursach naukowych prowadzonych w Warszawie pod zaborami. Organizatorką tak zwanego Uniwersytetu Latającego była jej siostra, Jadwiga Szczawińska-Dawidowa. Jeśli chcecie przeczytać co nieco na ten temat, zajrzyjcie do mojego artykułu na portalu Historia:poszukaj.

***
To tylko cząstka ciekawych postaci przedstawionych na łamach „Kobiety Współczesnej”, dlatego na pewno wrócę jeszcze do tego cyklu!